Szkoda, że większość osób ocenia ten film pozytywnie tylko przez wzgląd na nazwisko reżysera.
Tłumacząc wszystkie potknięcia tym, że przecież on ma taki styl.
Ciekawe, czy jakby ktoś nieznany zrobił taki film to czy ktoś próbowałby w ogóle to tym bądź czymkolwiek usprawiedliwiać.
Rozumiem, że można bardzo lubić danego twórcę i być czasem nie obiektywnym.
Ale bez przesady.
Pewnie zaraz ktoś powie, że się nie znam.
Że jestem za głupia, żeby pojąć ta pseudo artystyczna twórczość.
I, żebym wracała do oglądania Vegi czy innego gówna.
Ale spokojnie.
Lubię ambitne filmy.
Mimo to zauważam pewna zależność.
Że jeśli film jest „kultowy”.
Reżyser znany.
Albo aktorzy są sławni bądź starsi.
To dużo osób wychodzi z założenia ze wstyd przyznać, że coś mu się nie podobało bo ktoś zaraz powie ze jest na dany film za głupi.
Ale kurde.
Ile osób na tej stronie jest naprawdę uprawnionych do mówienia takich rzeczy?
Ile osób skończyło filmówkę? (A nawet jeśli to wciąż ocena jest raczej kwestia gustu).
Rozumiem, że osoby będące w tym temacie głębiej bardziej zwrócą uwagę na np. światło czy scenografie.
Ale to nie zaczy, że „przeciętny widz” zwraca na to uwagę mniej.
Nie trzeba zjeść encyklopedii, żeby wiedzieć, że coś ci wizualnie w danym filmie nie gra.
Filmy są robione dla wszystkich ludzi.
Również dla tak bardzo pogardzanego tutaj „przeciętnego odbiorcy”.
Który ma oczy, uszy i tez potrafi odczuwać emocje tak samo jak większość nadętych wielkich znawców kina, którzy obejrzeli ojca Chrzestnego i uważają się za wielkich krytyków, którzy maja prawo mówić innym, że jak nie podoba im coś, co wszystkim to są debilami.
Okej może czasem wkurzać jeśli ktoś nie docenia niektórych kwestii, które osoba oglądająca więcej dobrych filmów bardziej docenia.
Ale takie jest życie.
Poza tym wątpię, żeby osoby, których ulubionymi filmami są 365 dni i Zenek miałybytutaj konto.
A jeśli są takie osoby to jest ich stosunkowo mało.
W większości są tu osoby, które kochają filmy i maja na ich temat jakiekolwiek pojęcie.
Ale to, że nie spodoba im się coś przez ogół uważane za arcydzieło (często jest to zasługa dużej kasy na promocje filmu) to nie znaczy, że nie ma prawa do zabierania głosu i nie odbiera im jakiegokolwiek pojęcia o filmach.
Rozumiem, że niektóre filmy były początkiem nowego okresu w kinie.
Że były czymś nowym.
Że wnosiły nowe nowinki techniczne i tak dalej.
Ale to, że jakiś film zostanie lepiej oświetlony.
Czy nagrany lepsza kamera?
Czy przez osobę ze sławnym nazwiskiem?
Nie sprawi, że fabuła nagle zyska.
I że historia w tym filmie przedstawiona będzie rzeczywiście ciekawa.